Naszą podróż do Tuluzy rozpoczęliśmy 6 maja o 5 nad ranem. Wyruszyliśmy w
drogę na lotnisko do Warszawy skąd mieliśmy lot do Paryża, by następnie
udać się do Tuluzy. Podczas podróży każdy z nas zastanawiał się do jakiej
rodziny trafi i jak będzie przyjęty. Podekscytowani wyszliśmy z lotniska, gdzie
poznaliśmy rodziny, które będą nas gościły. Wszystko odbyło się tak szybko, że
nie zdążyliśmy się ze sobą pożegnać, a już każdy z nas szedł ze swoimi nowymi
opiekunami.
Następnego dnia wszyscy spotkaliśmy się w Collège Hubertine. Każdy miał za
zadanie dotrzeć tam samodzielnie. Gdy tylko zauważyliśmy swoich rodaków,
podzieliliśmy się wrażeniami i spostrzeżeniami ze spędzonego wieczoru z
francuską rodziną. Naszą wizytą wzbudziliśmy zainteresowanie tamtejszych
uczniów, chętnie z nami rozmawiali i się nam przyglądali. Tego dnia poznaliśmy
członków delegacji z Rumunii i Nepalu. Razem z nauczycielami szkoły udaliśmy
się na wycieczkę po Tuluzie. Zwiedziliśmy Capitol, zobaczyliśmy Katedrę
St-Sernin, przeszliśmy się uliczkami centrum miasta i brzegiem rzeki Garonny.
Następne dwa dni każdy z nas spędził ze swoją rodziną, gdyż we Francji 8
maja jest dniem wolnym - świętują zakończenie II Wojny Światowej. Każdy spędził
te dni w różny sposób. Gdy po dwudniowej przerwie znowu się spotkaliśmy, bardzo się
ucieszyliśmy, że mogliśmy porozmawiać w ojczystym języku. Dołączyła do nas
delegacja z Niemiec. Wspólnie pojechaliśmy na wycieczkę do Carcassonne. Naszą
podróż umilali nam swoim śpiewem koledzy z Nepalu. Zwiedziliśmy miasto i
gotycki zamek. Było słonecznie, lecz bardzo wietrznie.
Weekend ponownie spędziliśmy z rodzinami, niektórzy z nas wybrali się na
wycieczkę do Hiszpanii, koncert fortepianowy, urodziny ... Mogliśmy zobaczyć
jak na co dzień Francuzi spędzają czas wolny.
W poniedziałek uczestniczyliśmy w konferencji o pokoju. Specjalnie dla nas z
Palestyny przyleciał Pan Faith Darwish. Opowiedział nam o sytuacji Palestyny i
o konflikcie Palestyńsko-Izraelskim. Po południu w Collège Hubertine w
grupach narodowych dyskutowaliśmy o problemach w naszym kraju, które dotyczą
wody, ludzkości i pokoju. Tego dnia dołączyła do nas przedstawicielka Haiti.
Delegacja miała składać się z 5 osób, lecz reszta nie otrzymała wizy na
przyjazd do Francji.
We wtorek rozpoczęliśmy pracę nad projektem, ale już w grupach
międzynarodowych. Dołączyli do nas przedstawiciele Grecji, Ukrainy i Włoch.
Zadanie było utrudnione, gdyż musieliśmy rozmawiać w dwóch językach- francuskim
i angielskim. Okazało się bowiem, że delegacja z Nepalu mówiła tylko po
angielsku, a grupa z Włoch wolała rozmawiać po francusku. Poznaliśmy problemy
innych państw, nasze czasem wydawały się błahe. Zwieńczeniem naszej pracy była
prezentacja przed wszystkimi delegacjami.
W środę spotkaliśmy się w parku "Prairie des Filtres". Tam
przygotowany był dla nas namiot, lecz przez intensywne opady deszczu
musieliśmy się przenieść do Collège Hubertine. Tam, licealiści przedstawili
swoją prezentację o Traktacie Elizejskim, a następnie Panowie zaprezentowali
swoją organizację "Du flacon a la vague". Tego dnia dołączyła do nas
delegacja z Francji z Auberville, która tydzień wcześniej była w Polsce. Bardzo
się ucieszyli, gdy nas poznali, a nam było bardzo miło gdy wypowiadali się w
samych superlatywach o naszym kraju.
W czwartek odbyły się zajęcia taneczne. Przygotowywaliśmy się do flash moba,
który mieliśmy zaprezentować następnego dnia w centrum miasta. Choreografia
była łatwa, wszyscy dobrze się bawiliśmy. W piątek uczestniczyliśmy w manifestacji, podczas której zapraszaliśmy
mieszkańców Tuluzy na popołudniowy koncert multikulturowy, w którym występowali
nasi koledzy z innych państw. Jej zwieńczeniem był flash mob. Zatańczyliśmy w
samym centrum miasta na Place du Capitole. Niestety był to nasz ostatni dzień,
który spędziliśmy z innymi delegacjami. Tego popołudnia musieliśmy się
pożegnać.
W sobotę spotkaliśmy się o 15 na lotnisku w Tuluzie. Tam też rozstaliśmy się
z naszymi rodzinami. Nie było to łatwe ponieważ podczas prawie dwóch tygodni
bardzo się z nimi zżyliśmy. Z Tuluzy wystartowaliśmy z ponad 40 minutowym
opóźnieniem spowodowanym problemami technicznymi. Niepokoiło nas to, ponieważ
nie byliśmy pewni czy zdążymy na nasz następny samolot z Amsterdamu do
Warszawy. Mieliśmy tylko 20 minut na przesiadkę. Na szczęście obsługa lotniska
stanęła na wysokości zadania i przekazała nam informację gdzie mamy się udać by
wsiąść do właściwego samolotu. Z uśmiechami na ustach biegliśmy przez lotnisko
by zdążyć na nasz lot. Udało się! Co więcej, razem z nami leciał Mariusz
Pudzianowski.
Mamy wiele miłych wspomnień z pobytu w Tuluzie. Zaobserwowaliśmy wiele
różnic kulturowych, tam żyje się wolniej i swobodniej. Posmakowaliśmy
francuskiej kuchni, serów. Byliśmy pod wrażeniem szkolnych stołówek, trochę im
tego zazdrościmy.
Marysia, Natalia H., Natalia D., Weronika i Damian - klasa IIH